PRZEDPOŁUDNIE Z OJCEM PIO

24 stycznia 2018 r. członkowie Klubu Seniora „Pogodna Jesień” obejrzeli w błażowskiej bibliotece film pt. „Ojciec Pio”.

Kiedy w 1918 roku ten włoski zakonnik otrzymał stygmaty na dłoniach, stopach i na boku, przyczyn ich powstawania nie potrafiono wytłumaczyć naukowo. Władze kościelne potraktowały to zjawisko z ogromną ostrożnością; w 1923 r. Ojciec Pio został odsunięty od publicznego odprawiania mszy świętych, by - jak napisano w decyzji Kongregacji Świętego Oficjum – „uniknąć niezdrowego rozgłosu wokół jego osoby i czynów". Zakaz ten odwołano w dziesięć lat później, a stygmatyzowany zakonnik stał się duchową ikoną Jezusa Chrystusa. Ojciec Pio zmarł w 1968 r., a jego grób odwiedzają od tego czasu liczne rzesze wiernych. W 2002 r. został kanonizowany przez Jana Pawła II.

Ojciec Pio był człowiekiem radosnym, pomimo ogromnego cierpienia fizycznego i duchowego, z jakim zmagał się przez całe życie. Pogoda ducha okazywana przy każdej nadarzającej się okazji wypływała z nieustannej jedności z Bogiem. W każdej sprzyjającej żartom chwili na jego ustach pojawiał się uśmiech niewinnego dziecka, które potrafi osłodzić każdą gorycz życia i oddalić wszelkie cierpienia i smutki. Uśmiech Ojca Pio był ponadto zaproszeniem do zaufania dobroci i miłosierdziu Boga. W tym uśmiechu odbijały się wszystkie kolory nieba.

Święty Ojciec Pio nakłaniał współbraci i swoje duchowe dzieci do porzucenia żalów i narzekań, do niepoddawania się przygnębieniu i goryczy. Zawsze potrafił znaleźć odpowiedni żart lub cięte słowo, poparte trudną do opisania i powtórzenia miną, które przekonywały słuchaczy, że obcują z człowiekiem obdarzonym ogromnym poczuciem humoru, o czym świadczy poniższa anegdota.

Pani Teresita De Vecchi podczas pobytu w San Giovanni Rotondo poszła do klasztornego ogrodu, gdzie tłum wiernych oczekiwał pod oknem na błogosławieństwo Ojca Pio. Niestety, spóźniła się i zobaczyła jedynie plecy oddalającego się Stygmatyka. Modliła się w duszy: „Ojcze Pio, tak bardzo pragnęłam otrzymać Twoje błogosławieństwo... Proszę Cię, uczyń dla mnie jakiś wielki znak!”. W tym samym momencie Ojciec Pio odwrócił się, podszedł z powrotem do okna, podniósł rękę, ale zamiast chusteczki, którą zwykle pozdrawiał pielgrzymów, trzymał w dłoni wielkie prześcieradło... Wszyscy wybuchnęli śmiechem, tylko pani De Vecchi płakała ze wzruszenia.

D.H.