Wojciech Kocój urodził się w 1899 r. w Białce, był jednym z czterech synów Tomasza i Ludwiki. Wstąpił na ochotnika do WP do 2. Pułku Strzelców Podhalańskich, który został włączony do Brygady Górskiej, przekształconej później w 21. Dywizję Górską. Poszczególne jednostki - bataliony powstawały z ochotników lub na bazie wcześniejszych polskich bądź austriackich formacji. Pierwszy batalion tego pułku powstał na początku grudnia 1918 r. w Sanoku, drugi w Bochni, później następne. Już w grudniu 1918 r. wojska te toczyły walki z Ukraińcami w rejonie Krościenka nad Strwiążem, Zagórza, Chyrowa, a później w okolicach Rawy Ruskiej i Tarnopola. Pozostałe bataliony działały m. in. w rejonie Spisza, broniąc południowo-zachodniej granicy przed Czechami.

Po wybuchu wojny polsko-bolszewickiej Wojciech Kocój razem ze swoją jednostką walczył na Polesiu na linii Wieprza oraz w działaniach utrudniających odwrót Sowietom. Armia bolszewicka po klęsce pod Warszawą wycofała się na linię Niemna licząc na przegrupowanie swoich sił, obsadzenie twierdz (Grodno odgrywało ważną rolę) i ponowne uderzenie, a przynajmniej utrzymanie tych pozycji. Wojska sowieckie wspomagały wojska litewskie, bo według umowy z lipca 1920 r. między władzami sowieckimi i władzami Republiki Litewskiej, Wileńszczyzna i Grodzieńszczyzna należały do Litwy. Celem uderzenia wojsk polskich było zdobycie Grodna i wyparcie jak najdalej na wschód wojsk sowieckich. Grodno zostało ostatecznie zdobyte po kilkudniowych, bardzo dramatycznych walkach przez Dywizję Górską i Dywizję Ochotniczą w dniu 26 września. Niestety, Wojciech Kocój zginął kilka dni wcześniej, bo 21 września 1920 r. pod wsią Zaspicze, gdzie został pochowany. Obecnie grób jego przeniesiony jest na cmentarz wojskowy do Sokółki.

Kazimierz Kruczek

Kazimierz urodził się w 1899 r. w Piątkowej (na Górach) w bogatej rodzinie chłopskiej Józefa i Agaty z domu Maciołek. Był jednym z siedmiorga ich dzieci, jednym z pięciu synów. Trzech, tj. Andrzej, Paweł i Kazimierz walczyło w I wojnie światowej, każdy w innym mundurze. Czwarty, sporo młodszy Leonard, podczas II wojny światowej u Maczka. Najstarszy Andrzej wyjechał przed wojną do USA i w 1917 r. zgłosił się na ochotnika do armii, walczył we Francji na froncie zachodnim przeciwko państwom centralnym. Paweł jako żołnierz CK Armii walczył na froncie wschodnim z Rosjanami (Ententa), ranny w rękę w bitwie pod Łuckiem, został wzięty do niewoli i miał sporo szczęścia, bo przeżył rosyjską niewolę. Kazimierz w 1912 r. rozpoczął naukę w I Gimnazjum w Rzeszowie i zapisany został do klasy I b. W sprawozdaniu za 1912 r. wykazany został jako uczeń chlubnie uzdolniony (najwyższe wyróżnienie), tj. jego imię i nazwisko zostało wytłuszczone. W tym samym roku uczniami klasy IV A byli Władysław Adam, Józef Bęben, Jan Grażyński, Józef Kruczek. Do klasy V uczęszczał Wojciech Chuchla. Wszyscy pochodzili z Błażowej lub okolicy i wszyscy oni wcześniej czy później zgłoszą się do Legionów Polskich. Niektórzy już w sierpniu 1914 r., młodsi później. Gdy wojna już się kończyła i rozpadały się Austro-Węgry, 1 listopada 1918 r. opanowany został przez Ukraińców Lwów, byłych żołnierzy CK Armii. Mimo pewnych wcześniejszych informacji o szykującej się akcji, Polacy byli zaskoczeni i naprędce organizowali ochotniczą armię pod dowództwem kpt. Czesława Mączyńskiego. 17 listopada 1918 r. Kazimierz Kruczek - uczeń VIII klasy gimnazjum zgłosił się jako ochotnik i razem z Maciejem Sieńką, także z Piątkowej, uczniem VI klasy gimnazjum i 35 innymi gimnazjalistami wyruszyli z Rzeszowa walczyć o Lwów. Pomoc przychodziła z pewnym opóźnieniem, bo dopiero w trzecim tygodniu walki, ale ważne, że w ogóle dotarła. Młodzi ludzie, którzy szli na pomoc Lwowowi, byli uczniami, studentami. Spośród 37 gimnazjalistów z I Gimnazjum z Rzeszowa wielu poniosło śmierć na polach bitewnych, wielu po obronie Lwowa pozostało na froncie, by walczyć z Ukraińcami o granice odrodzonego państwa, niektórzy wrócili końcem stycznia 1919 r. do szkoły. Nie na długo, bo w 1920 r. wyruszyli znów na front, aby bronić młodego państwa przed bolszewikami w wojnie o wszystko. Przeciwko Rosjanom z I Gimnazjum w Rzeszowie wyruszyło około 60 gimnazjalistów, w tym Maciej Sieńko, który uczestniczył w bitwie warszawskiej. 

Kazimierz Kruczek w czasie walk został ranny, a kula utkwiła tak, że został częściowo sparaliżowany. Za swoje zasługi w walce otrzymał ziemię z fundacji hrabiny Skarbowej. Felicja Maria ze Szczepańskich po pierwszym mężu Fredrowa (odziedziczyła po nim ogromny majątek) po drugim Skarbkowa - działaczka społeczna i gorąca patriotka przekazała w 1919 r. wraz ze swoim mężem dwa majątki ziemskie: Orchowice i Nikołowice na rzecz żołnierzy Polaków – inwalidów z I wojny światowej. Spore gospodarstwo z tej fundacji otrzymał Kazimierz. Niestety, nie był wstanie sam gospodarować, co było przyczyną sprzedania go. Zmarł zresztą w latach dwudziestych, a jego grób znajduje się na cmentarzu wojskowym w Rzeszowie na Pobitnem obok grobu Leopolda Lisa Kuli.

Na podstawie Sprawozdań rocznych dyrekcji I Państwowego Gimnazjum w Rzeszowie oraz publikacji Mieczysława Adamowskiego Ruch niepodległościowy w I Państwowem Gimnazjum im. ks. Stanisława Konarskiego w Rzeszowie oraz informacji rodzinnych.

Józef Synoś urodził się w 1893 r. w Nowym Borku (Wola Borkowska) w wielodzietnej rodzinie Andrzeja i Apolonii z domu Sieńko. Rodzina posiadała duże jak na ówczesne warunki 10- hektarowe  gospodarstwo, więc stać ich było, aby zdolnego syna Józefa posłać do szkoły powszechnej w Błażowej, a następnie I Gimnazjum im. St. Konarskiego w Rzeszowie. Maturę zdał we wrześniu 1913 r., wobec czego nie mógł rozpocząć już w tym samym roku studiów na akademii wojskowej. Po wybuchu I wojny światowej został zmobilizowany do 40 pp, a następnie przeniesiony do 100 pp i skierowany do szkoły oficerów rezerwy w Czechach. Podczas działań wojennych jako dowódca plutonu uczestniczył w operacji gorlickiej, przechodząc cały szlak bojowy na froncie wschodnim, awansując po drodze i pnąc się po szczeblach kariery. Za waleczność był wielokrotnie odznaczany: Krzyżem Zasługi III kl. z Mieczami, srebrnym Medalem Waleczności II kl. oraz Krzyżem Karola. Na początku 1917 r. dowodził kompanią 100 pp, a już w maju tego samego roku znalazł się na froncie włoskim, gdzie w sierpniu w walkach pod Selo dostał się niewoli. Po zwolnieniu z niewoli 5 listopada 1918 r. wstąpił do wojska polskiego formowanego we Włoszech, a wchodzącego w skład Armii Polskiej (Hallera) we Francji. Do Polski przybył na wiosnę 1919 r. wraz z 5. Pułkiem Strzelców Pieszych, przemianowanym niedługo na pułk strzelców kresowych. Pozostał w wojsku. W czasie wojny polsko-bolszewickiej uczestniczył w bitwie warszawskiej i w bitwie niemeńskiej. Za męstwo w walce, m. in. w ciężkich bojach w rejonie rzeki Muchawiec, otrzymał Order Virtuti Militari 5 kl. oraz Krzyż Walecznych. Z wojskiem związał całe swoje życie zawodowe pełniąc różne funkcje dowódcze w jednostkach na terenie całego kraju. 1 stycznia 1936 r. awansował na stopień ppłk i niedługo później objął stanowisko zastępcy dowódcy 81. Pułku Strzelców Grodzieńskiech im. króla Stefana Batorego, co było ukoronowaniem jego wojskowej kariery. Pod koniec 1938 r. z niezrozumiałych względów, jak wielu innych doświadczonych oficerów - dowódców został jednak odsunięty od dowodzenia jednostkami. Uczestniczył w kampanii wrześniowej, choć jego losy nie są znane. Aresztowany przez NKWD wywieziony został do Starobielska, skąd korespondował ze swoją żoną mieszkającą w Lublinie. Ostatnia wiadomość od niego datowana była na 20 marca 1940 r. Zamordowany został pomiędzy 5 a 12 maja 1940 w Charkowie, a pogrzebany koło wsi Pietiachatki. Józef Synoś był autorem pracy Zarys historii wojennej pułków polskich 1918-1920, 6 pułk strzelców podhalańskich, Warszawa 1928.

Na podstawie zgłoszenia Grzegorza Siwca i publikacji Zbigniewa K. Wójcika

Józef Maciołek ps. „Żuraw”, żołnierz w wojnie polsko-ukraińskiej, polsko-bolszewickiej, oficer WP w II Rzeczypospolitej, dowódca w czasie kampanii wrześniowej, organizator i dowódca placówki ZWZ, a później także AK, organizator Nie i działacz WiN, delegat Zarządu Zrzeszenia WiN za granicę, a potem szef tejże Delegatury w Londynie. Urodził się jeszcze w XIX w. w 1900 r. w Galicji w monarchii Habsburgów i niewiele brakło, a pierwszą armią, w jakiej przyszło by mu służyć byłaby CK Armia. W armii cesarza służył jego ojciec, on sam uniknął mobilizacji ukrywając się.

Józef przyszedł na świat w Futomie jako najstarszy syn z sześciorga dzieci Jakuba i Tekli z Sieńków. Po ukończeniu dwuklasowej szkoły ludowej w Futomie, za namową nauczyciela Jana Kolanko jako jeden z nielicznych w tym czasie futomian, kontynuował naukę w szkole powszechnej w Błażowej, do której uczęszczał codziennie na piechotę. Własne nogi były wówczas głównym środkiem lokomocji dzieci chodzących do szkoły i dorosłych udających się na jarmark czy do apteki. Józef uczył się w miasteczku w nowej wybudowanej i wyposażonej w 1907 r. pięknej murowanej szkole. W tym okresie była ona czteroklasowa i ukończenie jej dawało prawo ubiegania się o przyjęcie do gimnazjum. Józef był bystrym i pilnym uczniem, a od 12. roku życia rozpoczął naukę w rzeszowskim gimnazjum. Wyjazd do Rzeszowa wiązał się z wielkimi wydatkami, jak opłata stancji, wyżywienie i inne potrzeby młodziutkiego gimnazjalisty. Rodzice, świadomi możliwości jakie dawało wykształcenie, gotowi byli ponieść koszty kształcenia pierworodnego zdolnego syna, choć oznaczało to sporo wyrzeczeń dla całej rodziny. Niestety, wybuch I wojny, przetaczające się fronty, mobilizacja do wojska wielu nauczycieli, a w 1915 r. mobilizacja ojca do wojska austriackiego były powodem przerw w jego edukacji.

W styczniu 1918 r., gdy w zasadzie wojna się kończyła, 18–letni Józef otrzymał kartę mobilizacyjną. Nie chcąc iść na front musiał się ukrywać, a więc zrezygnować ze szkoły. mimo wszystkich przeszkód podczas wojny zdołał ukończyć 3 klasy gimnazjum i rozpocząć czwartą.

10 grudnia 1918 r. zgłosił się na ochotnika do polskiego już wojska do formowanego od listopada Pułku Ziemi Rzeszowskiej, przemianowanego w lutym 1919 r. na 17. Pułk Piechoty. W pułku tym służyli młodzi ochotnicy, ale także weterani z CK Armii czy członkowie POW oraz byli legioniści. Pod koniec stycznia 1919 r. po krótkim przeszkoleniu wraz ze swoim pułkiem został wysłany na front w rejon Włodzimierza Wołyńskiego do walk z Ukraińcami, tj. z Ukraińską Armią Galicyjską. W końcu marca Józef został ranny i trafił do ukraińskiej niewoli. W maju druga kompania 17 pp, wsparta przez Hallerczyków, przeszła do ofensywy i odebrała z rąk ukraińskich Goniatyn i wyruszyła na Kamionkę Strumiłową, Krasne i nad Złotą Lipę. W wyniku tych walk w ręce Polaków dostał się ukraiński szpital polowy, w którym przebywał ranny Józef. Na resztę leczenia został przewieziony do szpitala we Lwowie. Tymczasem młode państwo polskie nadal toczyło zacięte walki o swoje miejsce w Europie, o granice i terytorium.

Po zakończeniu leczenia powrócił do swojego pułku, który na początku marca 1920 r. został skierowany na front polsko-bolszewicki nad Berezynę w rejon Borysowa. Latem ofensywa Michaiła Tuchaczewskiego zmusiła Polaków do odwrotu. Pułk, w którym służy Józef został przegrupowany i skierowany w rejon rzeki Wieprz, skąd ruszyła zwycięska kontrofensywa. Józef Maciołek przeszedł z frontem od Dęblina do Ostrołęki. Po bitwie warszawskiej, w pierwszych tygodniach września oddziały, w których służył zostały załadowane do pociągu i przewiezione do Lwowa. Tam zostały przegrupowane i skierowane do walki z Armią Konną Budionnego. Wojska bolszewickie udało się powstrzymać na linii Krasne – Busk. Następnie Polacy przeszli do kontruderzenia, które nasz bohater zakończył ze swoją jednostką w rejonie Starokonstatynowa. Na początku stycznia 1921 r. Józef Maciołek wraz ze swoim pułkiem powrócił do Rzeszowa.

Przez długi okres czasu najbliżsi nie wiedzieli nic o losach Józefa. Gdy końcem 1920 r. zaczęli wracać pierwsi futomianie uczestniczący w wojnie polsko-bolszewickiej, przynieśli wiadomość o ranach i śmierci Józefa. Pogrążeni w żalu rodzice zamówili mszę św. w intencji ukochanego syna. W skrytości opłakiwała go też ukochana Albina Sochówna. Dziewczyna była córką miejscowego organisty, a jako że mieszkała w tej samej wsi, widywali się często nie tylko w kościele. Gdy odchodził do wojska, ona miała zaledwie 16 lat, on był niewiele starszy, obiecała czekać na niego, ile będzie trzeba. Niestety, los chciał inaczej. Najpierw były straszne wieści o jego śmierci, potem msza o spokój duszy, to ostatecznie przekonało ją, że na zawsze straciła ukochanego. Ponieważ młodość ma swoje prawa, po krótkiej żałobie odpowiedziała na zaloty poważnego, bo 31- letniego już kawalera, gospodarskiego syna Franciszka Rząsy. W styczniu 1921 r. odbyło się wesele młodej pary. Tymczasem Józef nie miał o niczym pojęcia i wracał stęskniony w przekonaniu, że dziewczyna na niego czeka. W rodzinie istniała podkreślająca dramaturgię sytuacji o powieść o samym powrocie Józefa do domu, który nie mogąc doczekać się widoku ukochanej, najpierw pobiegł do jej domu. Akurat niosła z obory mleko do domu. Na jego widok, stanęła jak skamieniała upuszczając wiadro pełne mleka. Jak twierdzą jego najbliżsi, to z powodu Albiny Józef już nigdy się nie zakochał i swojej młodzieńczej miłości pozostał wierny do końca swego życia.

Fragment opisujący losy Józefa Maciołka podczas I wojny i walki o granice Polski pochodzi z przygotowywanej jego biografii.

Małgorzata Kutrzeba