Rozmawiam ze Stanisławą Pękalą, siostrzenicą Stanisława i Juliana Rybków, która z racji częstych wyjazdów do USApocząwszy od lat siedemdziesiątych poprzedniego stulecia miała okazję wielokrotnie z nimi rozmawiać.
- Wiele razy rozmawialiśmy o wojennych i powojennych losach starszego z braci Rybków Stanisława, a jak przebiegało życie młodszego Juliana?
- Mój wujek Julian Rybka był o osiem lat młodszy od Stanisława, bo urodził się w 1921 roku. Jego dzieciństwo i lata młodzieńcze przebiegały w niezwykle trudnym okresie XX-lecia międzywojennego i pierwszych latach wojny. Młodemu chłopakowi ciągle brakowało pieniędzy. Nie było ich gdzie zarobić. Bardzo mile wspomina swego starszego szwagra, a mojego ojca Jana Chlebka, który starał się przyjść chłopakowi z pomocą. Zapraszał go do pracy przy wyrobie wozów drewnianych, sani, dyszli które wykonywał we własnym warsztacie i pozwalał zarobić. Dwa lata przed wybuchem wojny zmarł mu ojciec. Julian pomagał matce w pracy w gospodarstwie. Gdy wybuchła wojna miał 18 lat. Nie poszedł w ślady starszego brata Stanisława i nie angażował się do miejscowego zbrojnego podziemia. W 1941 roku został dwukrotnie aresztowanyw Błażowej w celu wywózki na tak zwane roboty przymusowe. Okupanci potrzebowali przymusowej siły roboczej i wywozili głównie młodych ludzi –dorastające dziewczęta i chłopców, młode kobiety i mężczyzn. Za pierwszym razem zwolniono go do domu w Rzeszowie po interwencji sąsiada Kazimierza Bieńka, który pracował w szkole w Rzeszowie jako woźny i wyprosił u Niemców jego uwolnienie. Jednak po kolejnej łapance w kwietniu 1941 roku już nic nie dało się zrobić.
Więcej w nowym, 125 numerze Kuriera Błażowskiego.
Zdzisław Chlebek