100- LECIE URODZIN LUDWIKI PŁAZY Z  BIAŁKI. WSPOMNIENIA WNUKÓW

29 sierpnia 2019 roku obchodziliśmy niezwykłą, bo rzadką uroczystość  100- lecia urodzin naszej Babci Wisi. Urodziła się, jak wiadomo, 100 lat temu. Była żoną Wojciecha Płazy, który wiele razy powtarzał, że „z setki nie wypuści”, ale niestety, nie dożył nawet 72. urodzin. Zmarł na raka płuc. Ich córką jest Antonina, żona Stanisława Batora.  Babcia nie miała łatwego życia, wiele razy przeprowadzała się z miejsca na miejsce, stąd chyba tak wielka empatia i chęć pomocy innym.  Nie ma tak wspaniałych opiekunek, jaką była, a zajmowała się wszystkimi naszymi dziećmi, czyli swoimi prawnukami.  Zawsze mówiła, że dziecka nie można spuścić z oka, i tak było. Uczyła je piosenek i wierszy, które znała ze szkoły, a nie dane Jej było długo do niej chodzić, ponieważ w domu było młodsze rodzeństwo, którym trzeba było się zająć. Mało tego, kiedyś dzieci oddawało się na tak zwaną „służbę”, podczas której wykonywały  prace w gospodarstwie zamożniejszych  i zarabiały w ten sposób na życie. Była to praca w polu, w domu i opieka nad dziećmi właścicieli. Służyła u wielu gospodarzy, zapłatą były najczęściej produkty rolne – zboże, ziemniaki, czasem pieniądze. Różnie Babcia wspomina te czasy, niektórzy pracodawcy byli dobrzy, ale nie zabrakło też takich, którzy nie traktowali Jej najlepiej.  Była zdolną uczennicą, bo wiele razy wspominała, że dyrektor szkoły interweniował i prosił rodziców, żeby pozwolili córce wrócić do szkoły, ale ówczesne realia na to nie pozwoliły. O życiorysie naszej Babci można byłoby długo opowiadać, ale my chcemy skupić na tym, jak my Ją zapamiętaliśmy i jaka jest teraz. Już jako anegdotę rodzinną wspominamy fakt, jak kiedyś wyprowadzała dwóch wnuków na podwórko, i jeden niefortunnie  włożył palce w zawiasy drzwi, oczywiście palce były zgniecione, wnuk  - chyba trzyletni – okazał się twardzielem, zniósł świetnie wszystkie zabiegi, ale jak wrócił ze szpitala i widział, że Babcia płacze, podszedł do Niej, i żeby Ją pocieszyć, powiedział : „Dziękuję Ci, Babciu, że przyciąłaś mi paluszki”!  I to jest chyba kwintensecja dobroci.  A jak zapamiętaliśmy Babcię? Przede wszystkim z najlepszego chleba, który piekła. Faktem jest, że, my, jako dzieci, już w piątek mieliśmy dość, bo chleb był nieświeży, ale teraz, z perspektywy czasu, oddalibyśmy wszystko, żeby tego chleba spróbować. Ale czas płynie. Babcia Wisia doczekała się trojga wnucząt, dziewięciorga prawnucząt, a 16 sierpnia urodziła się trzecia praprawnuczka. Jak jest teraz? Teraz  Babcia nas nie rozpoznaje, pamięta tylko to, co było dawniej. Nie zawsze wie, z kim rozmawia, ale jest dla wszystkich zawsze bardzo ciepła i życzliwa. Wszystkich zawsze poleca Bogu i Matce Najświętszej – zawsze była osobą głęboko wierzącą. Obecnie opiekuje się Nią nasza Mama, która też już sama wymaga opieki, bo jest po siedemdziesiątce. Wszyscy jesteśmy szczęśliwi, że mamy taką  Babcię, pra i praprababcię.

Agata Szul, Ewa Szczygieł i Jerzy Bator