Po dwakroć piękna futomska dziejba
Data 29 września 2019 roku z całą pewnością ukrzepi się w pamięci mieszkańców Futomy. W tym iście złoto-jesiennym dniu Zespół Obrzędowy „Futomianie” uroczyście świętował 40-lecie swego artystycznego bytowania na folklorystycznych rozległościach Podkarpacia. Do jubileuszu tancerze i śpiewacy futomscy szykowali się już od dawna dobierając repertuar i czyniąc wszystko, co uświetniałoby tę historyczną chwilę.
Dzięki wsparciu błażowskiego samorządu oraz miejscowego ośrodka kultury artyści ludowi wzbogacili się o nowe elementy tradycyjnych strojów, sami zaś odwdzięczyli się prezentacją fragmentu widowiska „Futomskie wesele” w postaci wesołych scen obrazujących dziejbę „Zagrodnicy”. Zostało to przyjęte z owacjami ze strony licznej publiczności i grona dostojnych gości. Otrzymali zatem piękne upominki od Urzędu Marszałkowskiego, Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie, władz gminy Błażowa i Gminnego Ośrodka Kultury oraz Powiatu Rzeszowskiego. Gratulacjom nie było końca i jubilaci długo przebywali na pięknie wkomponowanej w pogórzański krajobraz estradzie. W podzięce Ryszard Gibała w imieniu „Futomian” zaprosił liczne grono gości i byłych członków Zespołu na obfity poczęstunek. Tej części uroczystości towarzyszyła też plenerowa wystawa uroczych fotografii, obrazujących liczne sukcesy artystyczne „Futomian” na przestrzeni czterech dekad nieprzerwanej działalności. Było ich za co chwalić, gdyż lista prestiżowych nagród, trofeów, wyróżnień i chwalebnych podziękowań jest bardzo obszerna. Ze wzruszeniem w imieniu legendarnej założycielki tej grupy Anieli Wielgos dziękowała wszystkim najstarsza synowa nieżyjącej artystki ludowej. Zaraz potem senior tego wydarzenia – 94-letni Czesław Świst wirtuozyjnie podzwonił młotkiem kowalskim w poświęcone kowadło. Od tej pory rozpoczęła się akcja I Międzynarodowego Festiwalu Kunsztu Kowalskiego – Futoma 2019.
Rozpoczął ją gospodarz całego obszaru i obiektów imprezowych Janusz Świst. Wspomniał o pradziadku, dziadku i tacie, którzy stworzyli prawdziwy ród kowalski sławetny na okolicę. Janusz jako pomysłodawca Festiwalu włożył w jego przygotowanie i realizację dużo wysiłków logistycznych i spore pieniądze własne. Dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego i Gminnego Ośrodka Kultury w Błażowej i przyjaciół, wydarzenie to miało wspaniałą oprawę w każdym aspekcie. Jerzy Kocój – burmistrz Błażowej stanął na wysokości zadania przeznaczając stosowne środki finansowe i rzeczowe, co wysoce podniosło rangę wydarzenia.
W I Międzynarodowym Festiwalu Kunsztu Kowalskiego w Futomie uczestniczyło 24 kowali – mistrzów tej zanikającej sztuki rzemieślniczo-artystyczej stanowiących krajową czołówkę w tej dziedzinie. Ozdobą zaś byli trzej kowale z Węgier – wirtuozi kowalstwa na skalę europejską oraz bardzo sympatyczne małżeństwo metaloplastyków z Niemiec. Jurgen i Ewelin Neumanowie – małżeństwo o 21-letnim stażu artystycznym zachwyciło swoim ślimakiem wykutym na oczach sporej rzeszy widzów. Rozżarzyły się paleniska kowalskie i pagórek Janusza Śwista wypełnił się upojną muzyką. Zaistniała niepowtarzalna symfonia z młotkowo-kowadlanym instrumentarium. Madziarzy zresztą dali krótki koncert we trzech uderzając różnego kalibru młotkami w urozmaiconym, trudnym, ale harmonijnym tempie. Mało kto już tak potrafi…
Wszyscy mistrzowie skupili się wokół Staszka Kopali z Ropczyc, który zaintonował niepisany hymn kowali pt. „Nic mnie tak nie ciszy jak kowalskie rzemiosło”. Wybrzmiało to mocno, czysto i wręcz wzruszająco. A gościna przy pięknym murze Janusza Śwista trwała, bo było aż za dużo jedzenia wspaniałego, a i na trawienie trunków wszelakich nie miało prawa zabraknąć. Czas po jubileuszowej prezentacji „Futomian” na estradzie jak i podczas biesiadowania uskrzydlała na ludową nutę słynna kapela futomska. Jerzy Panek w tej dziedzinie konkurentów miał niewielu. Na plenerowej scenie zaprezentował sie również działający w strukturach GOK Zespół Tańca Ludowego ,,Błażowiacy" oraz Kapela ,,Tońko" z Dynowa.
Podziękowania należą się dyrektorowi Gminnego Ośrodka Kultury w Błażowej Andrzejowi Wróblowi i jego wspaniałej kadrze. Dużo obowiązków na nich spoczęło, ale spisali się jak zwykle perfekcyjnie i wzorowo. Janusz Świst był wszędzie, gdzie tylko trzeba było, nie wspominając, że tydzień wcześniej sypiał tylko po parę godzin na dobę. Jubilaci „Futomianie” stworzyli niepowtarzalną staropolsko-gościnną atmosferę honorując kordialnie i gości i swoich sympatyków z całej okolicy.
Uniżony zatem pokłon dziękczynny, gdyż „i ja tam byłem i kompot kowalski z gośćmi piłem…”
Czesław Drąg,
regionalista podkarpacki