„Historia pewnego świerku” w nowym boru


Ciągle trwając w świątecznym duchu, 11 grudnia wspólnie z przedszkolakami ze Szkoły Podstawowej w Nowym Borku, tym razem postanowiliśmy porozmawiać i oczywiście poczytać o choince. Myślę, że raczej trudno by było znaleźć kogoś, kto by sobie wyobrażał świąteczny czas, bez tego cudownie ozdobionego drzewka. Tak samo jak dzieci na moje pytanie- „Po czym można poznać, wchodząc do kogoś do domu, że mamy święta Bożego Narodzenia?”- dosłownie jednym chórem odpowiedziały- „Bo jest w nim choinka”- tak samo odpowiedział by raczej i każdy dorosły. Dzisiejsza „Historia pewnego świerku” została zaczerpnięta z „Księgi Świątecznej”, która pochodzi z mojej prywatnej biblioteczki. Jest to opowiadanie o pewnym młodym świerku, który wraz z rodzicami rósł sobie spokojnie w iglastym lesie w górach. Nie był on jednak takim całkiem zwykłym drzewem, bowiem jako jeden z nielicznych miał wielkie marzenie. Mianowicie nasz bohater chciał ( jak już oczywiście dorośnie i będzie  tak okazały jak jego rodzice) zostać masztem. Całymi dniami zamęczał swoją mamę pytaniem, ile jeszcze musi czekać, aby w końcu zrealizować swoje marzenie? Na co jego mama ciągle odpowiadała, że świerki bardzo powoli rosną i potrzeba naprawdę wielu, wielu lat, aby były już na tyle duże, żeby człowiek mógł je wykorzystać w budownictwie i różnych okazałych konstrukcjach. I tak mijały dni, tygodnie, miesiące, lata a nasz świerk wcale przez ten okres wiele nie podrósł. Jednak pewnego zimowego poranka nasz bohater zauważył w leśnej gęstwinie dwóch postawnych mężczyzn z siekierami i piłką. Bardzo był zaskoczony, bo w tym okresie raczej ciężko było spotkać turystów w lesie, jeszcze tym bardziej w tak wyjątkowo mroźny poranek jak wtedy. Panowie przechadzali się powolnym krokiem pomiędzy drzewami i oglądali je dokładnie z każdej strony. Nasz świerk natychmiast jak to zobaczył dostrzegł w nich możliwość spełnienia swojego marzenia. Wyprostował się, chcąc odpowiednio się zaprezentować, gałęzie rozłożył tak szeroko, jak tylko potrafił. Liczył na to, że swoim wyglądem zachwyci drwali i to jego właśnie wybiorą do ścięcia. I udało się, to właśnie on spodobał im się najbardziej. Droga z lasu nie była zbyt długa. Szybko dotarli do jakiegoś domu. Mężczyźni umieścili drzewko w specjalnie przygotowanym stojaku i postawili go w salonie, gdzie w koło zebrała się cała rodzina. Podczas gdy zachwytom nad jego pięknem nie było końca, ono zaskoczone nie miało pojęcia o co chodzi? Kolejnym zaskoczeniem było, gdy ludzie zaczęli wyciągać z szafy różne świecidełka i wieszać na jego okazałych gałęziach. Świerk nawet w pewnym momencie był oburzony, gdyż uważał, że jest na tyle piękny, że już nie potrzeba mu dodatkowych ozdób. Jednak, gdy dzieci zakończyły ozdabianie i znów wszyscy zaczęli na niego potrzeć z jeszcze większym zachwytem, świerk ucieszył się. W nocy jakieś dwie dziwne postacie poukładały przy nim mnóstwo kolorowych pudełek i torebek, nie wiadomo po co? Zagadka rozwiązała się następnego ranka, gdy do salonu jak szalone wpadły dzieci. Okazało się, że w tych pakunkach były ukryte dla nich prezenty, które sprawiły im bardzo wiele radości i uśmiechu na twarzach. W ten sposób świerk zrealizował swoje marzenie. Stał się bowiem masztem dla świątecznej atmosfery, wspomnień z dzieciństwa oraz ludzkiej miłości i życzliwości. Na zakończenie dzisiejszego spotkania, dzieci wymieniły mi jakie one ozdoby zazwyczaj wieszają na swoich świątecznych drzewkach. I czy pod nimi, także można znaleźć dużo prezentów jak u naszego dzisiejszego bohatera? A moich czytelników, jak zawsze zapraszam do odwiedzenia biblioteki po inne świąteczne opowieści, zarówno dla tych małych jak i dla tych dużych.

Kinga Rybka