12 stycznia 2024 r. w błażowskiej bibliotece zrobiło się świątecznie, dzięki spotkaniu zatytułowanemu „Kolęda w dwóch kulturach – polskiej i angielskiej”. Dyrektor biblioteki przywitała przybyłych gości: Witam serdecznie wszystkich, którzy przyszli na naszą kolejną, jak zawsze otwartą dla wszystkich imprezę. W związku z tym, że okres bożonarodzeniowego kolędowania ciągle trwa dzisiejsze spotkanie poświęcone będzie właśnie kolędom i dlatego rozpoczęliśmy je pastorałką „Skrzypi wóz”. Zaprezentujemy Państwu kolędy z dwóch kultur: polskiej i brytyjskiej. Nie będzie to typowy koncert ale myślę, że wspólnie sobie pokolędujemy.
Następnie Anna Heller przedstawiła kilkanaście, z pewnością znanych i lubianych polskich kolęd. Opowiedziała historię ich powstania; kto je napisał, kto stworzył do nich muzykę oraz ich transformacje na przełomie czasu. Większość kolęd zgromadzeni goście zaśpiewali wspólnie z dziewczętami ze Szkoły Podstawowej w Białce: (z klasy 4: Kornelia, Ola, Maja, z klasy 6: Kornelia, Julia, Wiktoria, Kasia, Emilia) oraz uczniami błażowskiej Szkoły Podstawowej: (Pola, Gabrysia, Ola, Mikołaj i Konrad) przy akompaniamencie Jakuba Hellera.
Gdy zbliżają się święta Bożego Narodzenia, zewsząd docierają do nas melodie, które znamy od zawsze – kolędy. Razem z choinką tworzą one niezwykłą atmosferę tych świąt. Kolędy na stałe wpisały się nie tylko w kościelną liturgię, ale śpiewane są również w naszych domach, szczególnie podczas wieczerzy wigilijnej. Ale czy znamy ich historię?
Sama kolęda, to obrzęd ludowy związany z okresem słowiańskiego Święta Godowego – w tradycji słowiańskiej było to święto celebrujące przesilenie zimowe i zwycięstwo światła nad ciemnością. To także obrzęd polegający na odwiedzaniu domów przez kolędników z życzeniami pomyślności w Nowym Roku. Stąd pierwotnie kolędy były radosnymi pieśniami noworocznymi. Kolędnicy znani są przede wszystkim w kulturach rolniczych i pasterskich Słowian i Rumunów.
Oprócz kolęd o charakterze religijnym, istnieją też kolędy o wątkach zaczerpniętych z życia codziennego tzw. pastorałki, które ze względu na swój świecki charakter nie były wykorzystywane w obrzędach religijnych. Są rodzajem udramatyzowanej kolędy, dawniej wykonywanej przez wędrownych muzyków i żaków. Pastorałki rozpowszechniły się w Polsce szczególnie od XVII wieku. Przykładami takich pastorałek są: „Oj maluśki, maluśki”. „Jezus malusieńki” czy „Lulajże Jezuniu”. Współcześnie te pastorałki śpiewane są również w kościołach.
Termin kolęda wywodzi się prawdopodobnie od łacińskiego słowa calendae i oznacza „pierwszy dzień miesiąca”. W starożytnym Rzymie wiązało się to z obchodami styczniowych Kalendae. Był to dzień szczególny, gdyż 1 stycznia, począwszy od 153 roku przed narodzeniem Chrystusa, konsulowie rzymscy obejmowali swój urząd. W 46 r.p.n.e. Juliusz Cezar wydał dekret, w którym ustanawiał datę 1 stycznia oficjalnym początkiem roku administracyjnego. Z tej okazji Rzymianie odwiedzali się, składali sobie życzenia, dawali prezenty, śpiewali pieśni. Te rzymskie zwyczaje przejęło chrześcijaństwo i połączyło z okresem Bożego Narodzenia, uważanym za początek rachuby nowego czasu.
Legenda mówi, że pierwszą kolędę zaśpiewał święty Franciszek. Jest w tym ziarno prawdy bo franciszkanie kultywowali śpiewanie pieśni o narodzeniu Jezusa i rozpowszechniali ten zwyczaj w całej Europie. Wielką rolę w rozwoju kolęd odegrały zakony żebracze franciszkanów i bernardynów wraz z zaprowadzonym przez nich zwyczajem urządzania szopki i jasełek. Szopkę również zapoczątkował św. Franciszek w 1223 roku w Greccio.
Kolędy wykształciły się z popularnych w trzynastowiecznej Francji caroles – pieśni tanecznych tańczonych w kręgu. Do tego czasu muzyka kościelna była bardzo poważna i nie cieszyła się uznaniem wśród ludu. Do Polski przyszły z Zachodu, ale tylko tu nabrały niepowtarzalnego, swojskiego charakteru. Prawdopodobnie możemy poszczycić się największą ilością kolęd na świecie. Ponadto wyróżniają się one bogactwem melodii. Pierwsze ślady kolęd na ziemiach polskich można spotkać już przed XV w. Znanych było jedynie 11 kolęd – 6 łacińskich i 5 polskich. W XVI w. było już ich około 100. W epoce baroku nastąpił rozkwit kolęd i wyraźne unarodowienie ich treści. Utwory nasycone były sarmackim przepychem, nierzadko rubasznym językiem pasterzy, sytuacyjnym humorem obyczajowym, a nawet realiami politycznymi. Większość kolęd zawierała również opisy niektórych obyczajów ludowych. Wiele kolęd o siedemnastowiecznym rodowodzie to pieśni karmelitańskie, część pochodzi z klasztorów klarysek i benedyktynek. Jest ich już około 700!
Polskie kolędy powstałe do końca XVIII wieku są śpiewane do dziś. Niewiele utworów skomponowanych po tym czasie weszło do kanonu. Wyjątek stanowi kolęda „Bóg się rodzi, moc truchleje” ze słowami Franciszka Karpińskiego, która miała nawet być polskim hymnem narodowym z powodu patriotycznej wymowy jednej ze zwrotek. W XIX wieku powstał najpopularniejszy zbiór polskich kolęd – ks. Michała Marcina Mioduszewskiego. Najsłynniejsze z nich napisali wybitni polscy twórcy tacy jak: Franciszek Karpiński, Piotr Skarga, Teofil Lenartowicz. Kolędy pisali również Jan Kochanowski, Mikołaj Sęp Szarzyński, Andrzej Morsztyn, Juliusz Słowacki. Niestety, nie były zbyt popularne i nie weszły do kanonu. Melodie kolęd są różnorodne – uroczyste hymny, surowe chorały, zamaszyste polonezy, rzewne kujawiaki, żywe mazury, skoczne krakowiaki i liryczne dumki.
Charakter religijny kolędy przybrały wraz z rozwojem i umacnianiem się chrześcijaństwa. Początkowo były to kolędy wyłącznie łacińskie. W liturgii Kościoła katolickiego kolędy wykonuje się od mszy Pasterki rozpoczynającej się o północy z 24/25 grudnia do święta Chrztu Pańskiego – niedziela po 6 stycznia. W praktyce jednak tradycja chrześcijańska dopuszcza śpiewanie kolęd do Święta Ofiarowania Pańskiego, czyli do 2 lutego
W naszym skomercjalizowanym świecie kompozycje związane z okresem bożonarodzeniowym pojawiają się dużo wcześniej niż liturgiczne Boże Narodzenie. „Jest taki dzień”, „Jingle Bells”, „White Christmas” i wiele innych towarzyszą nam podczas zakupów w marketach, galeriach, pojawiają się w reklamach telewizyjnych.
Następnie o kolędach brytyjskich opowiedziała Magdalena Kowalska-Cheffey.
Muzyka i śpiew towarzyszyły świętowaniu Bożego Narodzenia można powiedzieć „od zawsze”. Zanim wynaleziono druk, to wędrowni minstrele i trupy teatralne rozpowszechniały popularne pieśni. Wynalazek Gutenberga dał im nowe życie i wiele z nich utrwalił dla potomnych. Często powstawały one jako niemalże przypadkowe kolaboracje artystyczne, rozdzielone czasem i przestrzenią: duchowny napisał tekst kościelnego hymnu, a lata później kompozytor dodawał do słów melodię.
Podobnie było na terenach dzisiejszego Zjednoczonego Królestwa, gdzie „Christmas carols” swoją ewolucję zawdzięczają m.in. św. Franciszkowi, i gdzie przetrwały nawet rządy purytan (czasy Olivera Cromwella), kiedy wiele bożonarodzeniowych obrzędów zostało zakazanych przez prawo. Ale to przede wszystkim wiktoriańska Anglia stała się kolebką najpiękniejszych i najpopularniejszych kolęd i pastorałek, śpiewanych na Wyspach i w ich koloniach (jak żartobliwie moglibyśmy nazwać np. Stany Zjednoczone). Obraz rodziny zebranej wokół bożonarodzeniowego drzewka i wspólnie śpiewającej kolędy jest chyba najbardziej ikonicznym przedstawieniem wiktoriańskiego Bożego Narodzenia.
W dawnych czasach, kiedy niewielu umiało czytać i pisać, najważniejsze historie biblijne przybliżano ludowi na różne sposoby: freski na ścianach kościołów, bogato haftowane szaty liturgiczne, jasełka i „mystery plays”, no i właśnie kolędy. Dziś, gdy otaczający nas świat bardzo się komercjalizuje, niektórzy z nas słysząc zwrot „angielskie kolędy” odruchowo myśli o świątecznej muzyce wypełniającej galerie handlowe już od połowy listopada. Dlatego chciałabym bardzo mocno podkreślić, że „Christmas carols” i „Christmas songs” to nie to samo. Te pierwsze, tworzone od wczesnego średniowiecza, wyrastają z duchowości chrześcijańskiej, która na Wyspach Brytyjskich była obecna dużo, dużo wcześniej niż np. w Polsce. Pierwsze wspólnoty chrześcijan powstawały tam bowiem już w III wieku. Do XVI wieku kościół na Wyspach jest kościołem katolickim katolickim. A i później kościoły protestanckie w swojej liturgii przywiązują ogromną wagę do teologicznej poprawności śpiewanych pieśni. Stąd kolędy, w swojej podstawowej roli (czyli hymnu kościelnego) to przede wszystkim muzyczne medytacje o Narodzeniu.
Nie zapominamy jednak o pięknie pastorałek, kolęd domowych, czy świątecznych przyśpiewek, z którymi kolędnicy wędrowali (i wędrują także i dziś) od domu do domu, składając gospodarzom życzenia wszelkiej pomyślności. Gdy z rodziną i przyjaciółmi spotykamy się wokół bożonarodzeniowego drzewka czy symbolicznego żłóbka, z nadzieją patrzymy w przyszłość, życząc sobie nawzajem „do siego roku”. Do tych życzeń dołączamy także i my. Życzę wam niech w Nowym Roku świat będzie dla Was pełen ciepła, radości i przyjaciół, a w Waszym domu nigdy nie zabraknie miłości i zrozumienia.
Na zakończenie bardzo miłą niespodzianką dla wszystkich był występ kolędników: Poli, Gabrysi, Oli, Mikołaja i Konrada, którzy po winszowaniu Konrada zostali obdarowani słodyczami od zgromadzonych gości.
Dyrektor biblioteki Anna Heller złożyła podziękowania:
dziękuję naszym wokalistkom i wokalistom za wspólny śpiew (a ich rodzicom za przywiezienie ich do biblioteki), dziękuję mojemu mężowi za oprawę muzyczną, moim dziewczynom Asi i Madzi za pomoc w organizacji. W nawale styczniowych obowiązków jak rozliczenia, statystyki, przygotowanie kolejnego numeru „Kuriera Błażowskiego”, normalna praca biblioteki… znaleźliśmy czas na próbę i przygotowanie imprezy. Dziękuję kolędnikom za piękne przedstawienie, dziękuję Państwu za przybycie i wspólną kolędę. Dziękuję także wszystkim, którzy dołożyli się do naszego szwedzkiego stołu – Elżbiecie Pęcce za sernik, Małgorzacie Sowie za sery, Wojciechowi Piwkowi za placek, Lucynie Paśko, Januszowi Szpali i Sławomirowi Kowalowi za słodkości, oraz wszystkim, których nie wymieniłam, a którzy również coś przynieśli. Jak zawsze można na Was liczyć.
Życzę wszystkim niech w Nowym Roku świat będzie dla Was pełen ciepła, radości i przyjaciół, a w Waszym domu nigdy nie zabraknie miłości i zrozumienia. Do życzeń dołączył się także burmistrz Jerzy Kocój.
Myślę, że Państwo miło spędzili z nami czas. Frekwencja na spotkaniu była bardzo duża ale wszyscy się zmieścili. Już dziś zapraszam na kolejne nasze imprezy. Chcę podkreślić, że wszystkie są otwarte i każdego miło będzie nam gościć.
Więcej zdjęć w PDF – kliknij tutaj.
Joanna Bałutowska-Bialic